– Coraz lepiej będzie się rozwijać segment alkoholi premium. Po pierwsze, klasa średnia rośnie, czyli zamożność społeczeństwa idzie do góry. Po drugie, wielu konsumentów podróżuje za granicę i nabywa tam pewnych nawyków, które próbuje przenieść na rodzimy rynek – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jarosław Buss, prezes Tudor House, jednego z największych importerów i dystrybutorów alkoholi w Polsce.
Z raportu KPMG „Rynek dóbr luksusowych” wynika, że ogólna wartość polskiego rynku luksusowych alkoholi w 2016 roku szacowana była na ponad 670 mln zł, a wedle prognoz w 2020 roku może sięgnąć 900 mln zł. W przeciwieństwie do sektora alkoholi non-premium rynek ekskluzywnych trunków w ostatnich kilku latach nie odnotował spowolnienia, a średni roczny wzrost oscyluje wokół 5 proc. Rekordzistą na polskim rynku jest whisky.
W 2016 roku Polska zaimportowała 35 mln butelek whisky, w Europie wyprzedzają nas tylko Niemcy, Hiszpania i Francja. Blisko 75 proc. sprzedanej whisky pochodziło ze Szkocji. Duży wzrost, ok. 30 proc. w ujęciu ilościowym i 38 proc. pod względem wartości zanotowała ekskluzywna single malt, jeszcze większe notuje blended malt (700 proc. pod względem ilości).
– Wszystko wskazuje na to, że whisky przez najbliższe lata będzie się miała dobrze. Kolejnym segmentem, na który należy zwrócić uwagę i który wedle projekcji będzie rósł bardzo szybko jest cydr, zwłaszcza importowany. W przeciągu 5 lat wzrost importu zdubluje się. Polski cydr jakością jeszcze nie dorównuje temu importowanemu – mówi Buss.
Na popularności może zyskiwać cydr. Kilka lat temu był w Polsce alkoholem niszowym, a już w 2015 roku sprzedaż sięgnęła 12 mln litrów. Prognozy firmy International Wine & Spirit Research wskazują, że łącznie w latach 2013–2019 sprzedaż cydru w Polsce ma rosnąć o ok. 30 proc. rocznie. W 2016 roku wzrost mógł sięgnąć 28 proc.
– Trzecim segmentem, na który mało kto zwraca uwagę, jest gin z segmentu premium, do którego uciekają klienci znudzeni dotychczasowym trunkiem, czyli wódką. Wódka traci z roku na rok bardzo dużo, w 2016 roku w stosunku do 2015 roku to utrata rzędu miliona 12-butelkowych kartonów, czyli w Polsce sprzedano 12 mln butelek wódki mniej niż rok wcześniej – podkreśla prezes Tudor House.
Rosnąca sprzedaż alkoholi premium to nie tylko efekt bogacenia się społeczeństwa, ale i większej świadomości konsumentów.
– Wiemy coraz więcej na temat trunku, który spożywamy, w związku z tym interesuje nas jego historia i sposób produkcji. Staliśmy się bardziej wybiórczy wobec tego, po co sięgamy. Segment premium jest w stanie nam trochę więcej zaoferować w tym zakresie – tłumaczy Buss. – W przeciwieństwie do segmentu podstawowego segment premium oznacza delektowanie się alkoholem, rozmowa na temat tego, co pijemy, co wyczuwamy, jakie aromaty.
Częściej sięgamy po alkohol importowany, nie tylko w przypadku whisky i wina, ale też piwa, również cydru. Jak podkreśla Buss, polscy konsumenci nie są przywiązani do krajowych marek.
– Sprzedaż polskiego piwa spada, rośnie sprzedaż importowanego, bardzo powoli rośnie albo utrzymuje się na stałym poziomie cydr polski, natomiast ostro w górę idzie cydr importowany. Nie jestem przekonany, czy istnieje jakiekolwiek przywiązanie do trunków polskich. Jeżeli jest, to jest ono związane z ekonomiczną ceną. Jeżeli przestaje być ekonomiczna, kończy się lojalność klienta – ocenia ekspert.
Jego zdaniem polski alkohol może jednak podbić zagraniczne rynki. Wartość eksportu w 2016 roku mogła sięgnąć 170 mln euro. Choć wciąż hitem eksportowym jest wódka, niedługo mogą do niej dołączyć nowe alkohole.
– Segment produktów rzemieślniczych zaczyna być bardzo doceniany na całym świecie. Jeżeli pojawi się jakikolwiek projekt, czy to będzie whisky, gin, czy nawet wódka, ale robiona właśnie w ten sposób, to nawet jeżeli polski rynek nie dopatrzy się w tym ciekawego produktu, to tego typu wyroby znajdą zainteresowanie wśród dużych zagranicznych dystrybutorów – prognozuje Jarosław Buss.