Zdecydował się pan startować w wyborach parlamentarnych. Dlaczego podjął pan taką decyzję?
W stowarzyszeniach czy organizacjach partyjnych to nie jest taka decyzja, że podnoszę rękę na spotkaniu i mówię „ja startuję”. Jako organizacja podjęliśmy wspólną decyzję, że kandydatem z Siedlec będzie Tomasz Araszkiewicz. Nie uciekam od tego, że i ja ją podjąłem. Nie było tak, że ktoś mnie zmuszał do startu. Dlaczego ją podjąłem? Po pierwsze dlatego, że mam określone zaufanie społeczne, które zdobyłem jako radny. Po drugie mam spore doświadczenie w życiu zawodowym. Mając 57 lat uznałem, że to właściwy czas, aby swoją osobę zaprezentować i zgłosić do udziału w wyborach parlamentarnych.
Start w wyborach to rywalizacja. Prognozowane wyniki dają Koalicji Obywatelskiej dwa mandaty, więc stoi przed panem arcytrudne zadanie, aby załapać się do tej dwójki.
Do Platformy Obywatelskiej zapisałem się w trudnym momencie tej partii. Nie miałem z tym problemu. Pomimo, że PO nie była wówczas na fali wznoszącej, a wręcz pikowała. Startowałem w wyborach samorządowych i to mi nie przeszkodziło zebrać jeszcze większej liczby głosów niż poprzednio. To mała satysfakcja, ale wyborcy głosują na człowieka, a nie na trudną czy łatwą listę. Znam zasady wyborów parlamentarnych. Jestem urodzonym sportowcem, więc będę walczył do końca niezależnie od prognoz. Miałem kiedyś taki wpis w mediach społecznościowych, że w przestrzeni publicznej jest zbyt dużo hejtu. Ja tego u siebie nie dostrzegam. Idę do wyborów jako Tomek Araszkiewicz, nie szuka zajadłych pojedynków i kłótni z innymi. Sport nauczył mnie, że najlepiej się gra wtedy, kiedy drużyna koncentruje się na sobie, a nie na przeciwniku.
Niedawno odbył się mecz z okazji 30-lecia pracy trenerskiej, nieco później wystawa w Muzeum Regionalnym w Siedlcach. Złośliwi twierdzą, że tych wydarzeń nie byłoby, gdyby nie startował pan do parlamentu?
Cieszę się, że złośliwi są, bo zdania muszą być podzielone. Odpowiem bardzo precyzyjnie: w 1993 roku zaczynając pracę trenerską wiedziałem już, że w 2023 roku będę startował do parlamentu i to z pozycji 6 z listy Koalicji Obywatelskiej. Mecz i wystawa sprawiły tyle satysfakcji nie tylko mi, ale i uczestnikom tych wydarzeń, że warto je było zorganizować. Warto też dodać, że ani na meczu ani na wystawie nikt nie mówił o polityce, nawet w kuluarach. Wszyscy rozmawialiśmy, wspominaliśmy, cieszyliśmy się ze spotkania. Wracając do negatywnych komentarzy to nie mam z nimi problemu. Uczestnicząc w życiu publicznym, chcąc nie chcąc, narażamy się na nie. To normalne.
Niezależnie od wyniku wyborów, czy ma pan jeszcze jakieś marzenia odnośnie koszykówki, czy też szerzej mówiąc sportu?
Chcę, aby UKS Basket Siedlce rozwijał się i był stowarzyszeniem rosnącym w siłę z roku na rok. Jeżeli szkoli się dzieci i młodzież przez wiele lat to tworzy się środowisko, a ono jest bezcenne. Można zbudować czubek góry lodowej, ale to ludzie zrzeszeni wokół klubu, stowarzyszenia są podstawą.
Czy jest panu szkoda, że nie ma już imprez rekreacyjnych z udziałem dzieci i rodziców, które organizował w Szkole Podstawowej nr 8?
To były niesamowite wydarzenia. Rozgrywaliśmy mecze w różnych dyscyplinach z udziałem drużyn rodziców, nauczycieli, okolicznych blokowisk i tak dalej. Prowadziliśmy rozgrywki, trenowaliśmy na otwartej siłowni. Były zawody w wyciskaniu sztangi na ławeczce. Pomysłów było co niemiara i wszystkie integrowały. Na takie imprezy przychodzi się z uśmiechem i radością. Wspominam je z rozrzewnieniem, ponieważ to było, jest i będzie moje życie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.