reklama
reklama

Polska w szoku po śmierci małego Maurycego, ofiary nożownika. "Próbowaliśmy wyrwać to dziecko ze szponów śmierci"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: arch. red.

Polska w szoku po śmierci małego Maurycego, ofiary nożownika. "Próbowaliśmy wyrwać to dziecko ze szponów śmierci" - Zdjęcie główne

W miejscu, gdzie chłopiec został zaatakowany płoną znicze. Ludzie przynoszą też maskotki | foto arch. red.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNajpierw zespół ratownictwa na miejscu zdarzenia reanimował małego chłopca. Potem zajęli się nim najlepsi medycy w Poznaniu. Niestety, nie udało się uratować 5-letniego Maurycego, ranionego przez nożownika. Lekarz, który wraz ze swoim zespołem walczył o życie dziecka, nie potrafi opanować emocji, kiedy mówi o jego obrażeniach.
reklama

Tą tragedią od wczoraj żyje cała Polska. Maurycy, wraz ze swoimi kolegami z przedszkola oraz opiekunkami, wybrał się na pocztę, aby wysłać swoją pierwszą w życiu pocztówkę. Niestety, na ich drodze stanął 71-letni Zbysław C. Mężczyzna najpierw miał grozić przechodniom, potem podszedł do chłopca i ranił go nożem w klatkę piersiową. Dramat rozegrał się na oczach całej grupy i przypadkowych świadków. 

W Poznaniu mężczyzna zaatakował nożem 5-latka

Do zdarzenia doszło wczoraj (18 października) na poznańskim Łazarzu. Po brutalnym ataku, mężczyzna uciekł. Został zatrzymany przez funkcjonariuszkę z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu po służbie oraz świadków. Krzyk przedszkolanek usłyszał m.in. Grzegorz Konopczyński, z firmy Remondis Sanitech Poznań. 

reklama

 Zapytałem, co się stało. Panie odpowiedziały, że mężczyzna dźgnął dziecko nożem. Zapytałem, gdzie on jest i usłyszałem, że tam biegnie. Wystartowałem za nim, kiedy go dogoniłem, rozmowę z nim prowadziła, jak się później okazało, policjantka. On miał cały czas w ręku nóż. Zaszedłem do od tyłu i uderzyłem go w łydkę. W tym momencie stracił równowagę i się nachylił, i wtedy uderzyłem go kolanem w żebro - relacjonował dziennikarzom. 

Napastnik wypuścił z ręki nóż.

- Ja ten nóż odtrąciłem, a pani policjantka na nim usiadła. Podbiegł do nas kolega z mojego zespołu i trzymał mu nogi. Wtedy pomyślałem, że jak on jest już unieszkodliwiony, to ja wrócę zobaczyć, co z dzieckiem. Ja się bardziej nim przejąłem, bo ja go wiedziałem. Tam była prowadzona reanimacja. Trzymałem mocno za niego kciuki. No nie udało się - mówił łamiącym głosem pan Grzegorz, który przez wielu nazywany jest bohaterem bez peleryny. 

reklama

Maurycy trafił na "zespół aniołów", ale nie udało się go uratować

Mały chłopczyk najpierw długo był reanimowany na miejscu. Potem został przewieziony do Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu. W korytarzu na jego przyjazd czekał już zespół lekarzy, który mocno wierzył w to, że uda im się uratować jego życie. Prof. Przemysław Mańkowski nazywa ich aniołami. 

W walkę o jego życie było zaangażowane pół szpitala. Byliśmy gotowi na przyjazd tego chłopczyka. Mój zespół to byli aniołowie, którzy próbowali ze szponów śmierci wyrwać to dziecko. Teraz wszyscy są roztrzęsieni - mówił w rozmowie z TVN24. 

reklama

Lekarzowi, z długoletnim stażem, trudno było opanować emocje, kiedy opowiadał o walce o życie Maurycego. Nie ukrywał, że jego śmierć bardzo nim wstrząsnęła. 

Rany były tak poważne, że to dziecko nie miało szans. To był mały chłopczyk, który miał mało krewki. Tak duży uraz, który uszkodził główne naczynia spowodował, że medycyna w tym przypadku była bezsilna - powiedział dziennikarzom. 

71-latek, który śmiertelnie ranił dziecko, trafił do szpitala

Nożownik  - 71-letni mieszkaniec stolicy Wielkopolski - po zatrzymaniu został przewieziony do szpitala. Jak wyjaśnił mł. insp. Andrzej Borowiak, oficer prasowy KWP w Poznaniu, jest to rutynowe działanie. Na razie nie wiadomo, kiedy mężczyzna zostanie przesłuchany. 

reklama

W miejscu, gdzie nożownik zaatakował dziecko płoną znicze

Poznaniacy są wstrząśnięci tragedią. W miejscu, gdzie chłopiec został zaatakowany od wczoraj płoną znicze. Ludzie przynoszą też maskotki, a dzieci rysunki. Trudno przejść koło tego miejsca obojętnie. Osoby, które tu przychodzą, zastanawiają się, jak można skrzywdzić niewinne dziecko. 

Chłopca postanowiła upamiętnić także społeczność z grupy Poznański Apel Zmotoryzowanych.

- Oddajmy mu hołd i nigdy nie dopuśćmy, by agresywni ludzie byli nam obojętni. Reagujmy! - napisali w mediach społecznościowych. 

19 października o godzinie 10:00 kierowcy zaczęli trąbić w swoich samochodach ku pamięci Maurycego.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu lublin24.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama