Radosław Nowak przeniósł się do ekipy z Siedlec. O tym pisaliśmy TUTAJ.
ROZMOWA Z Radosławem Nowakiem, nowym środkowym KPS-u Siedlce
A po sezonie góralskie wesele
Radku, skąd pomysł na grę w Siedlcach?
- Stawiam na rozwój oraz realizację swoich celów zawodowych. Od dawna planowałem, mówiąc kolokwialnie, zaatakować pierwszoligowe parkiety i sprawdzić się na zapleczu siatkarskiej ekstraklasy. W tym sezonie dano mi taką szansę. Otrzymałem propozycję z kilku pierwszoligowych zespołów. Postanowiłem zdecydować się na siedlecki KPS, przede wszystkim dzięki trenerowi Mateuszowi Grabda. To profesjonalista. Człowiek, o którym słyszałem bardzo dużo pozytywów i wiem, że przy nim będę się odpowiednio rozwijał i robił kolejne kroki w wyznaczonym celu.
W CV masz grę we Francji. Jak do tego doszło? Jak wspominasz ten czas?
- We francuskim Caudry wylądowałem w pierwszym sezonie po zakończeniu rozgrywek młodzieżowych. Po wstępnych testach trenerzy Zbigniew Zieliński oraz śp. Jacek Kurzawiński postanowili zakontraktować mnie oraz moich dwóch kolegów z rocznika, z którymi trenowałem wówczas w młodzieżowym klubie UMKS MOS Wola Warszawa. Wspominam ten czas bardzo dobrze, pomimo, iż do łatwych nie należał. Była to moja pierwsza konfrontacja z seniorskim graniem, z poważną siatkówką. Miałem przyjemność trenować pod okiem bardzo dobrego jak i bardzo wymagającego trenera. W skład naszej drużyny wchodziło wtedy wielu graczy obecnej Tauron 1. Ligi, dzięki czemu mogłem szybko łapać doświadczenie. W dużym skrócie bardzo cieszę się, że Caudry znalazło się na mojej drodze, to była niezła szkoła siatkówki jak i życia.
Z jakimi nadziejami przychodzisz do Siedlec?
- Nie przychodzę do KPS-u z nadziejami, przychodzę z celami. Pierwszym i najważniejszym z nich jest adaptacja z zespołem i stworzenie prawdziwej drużyny. Takiej, która będzie razem nie tylko na boisku ale i poza nim. Jeśli pierwszy punkt zostanie zrealizowany, reszta będzie jego następstwem. Mamy świetnie dobranych ludzi, jeśli stworzymy kolektyw, będziemy walczyć o wysokie cele. Na ten moment skupmy się na solidnych przygotowaniach do sezonu, o kolejnych celach i etapach porozmawiamy z dwa miesiące.
Jak doszło do tego, że trafiłeś do naszego klubu?
- Po zakończonym sezonie 2019/20 otrzymałem kilka telefonów, z propozycją gry w zbliżającym się sezonie w innym miejscu niż Wałbrzych. Dotyczyły one zarówno ligi drugiej jak i pierwszej. Po kilku dłuższych i treściwych rozmowach z trenerem Grabdą byłem już przekonany, gdzie spędzę kolejny sezon.
Co może dać Radosław Nowak zespołowi?
- Nie mnie jest oceniać swoje umiejętności. Od tego mamy sztab, a przede wszystkim trenerów. Mogę zapewnić, że na boisku nigdy nie zabraknie charakteru, woli walki i zaangażowania. To wniosę do zespołu poza umiejętnościami na sto procent. Reszta wyjdzie w tzw. praniu. Wiem, że będzie dobrze!
Kiedy pojawisz się w Siedlcach?
- Swój przyjazd planuje w połowie lipca. Być może nawet chwilę później. Chcę wykorzystać resztki wolnego czasu, spędzić go z rodziną, odwiedzić rodzinne miasto, pospacerować po naszych pięknych Tatrach.
No właśnie...
- Pochodzę z Zakopanego. Mama jest rodem z Nowego Bystrego i tak jak cała rodziną są góralami z krwi i kości. Tata pochodził z Zakopanego, lecz góralem nie był, więc płynie we mnie 50% krwi górala i 50% cepra. Ceper w języku górali to po po prostu nie góral - przyp. red.)
Czyli kibice mogą składać zamówienia na dobrą śliwowicę i oscypki?
- Oczywiście. Kilka butelek śliwowicy dojechało już do Siedlec (śmiech - przyp. red.). A oscypki mam prosto z bacówki, od przyjaciół mojej rodziny.
Przyjeżdżasz sam czy z rodziną?
- Sezon w Siedlcach spędzę w rozłące z moją narzeczoną Kornelią i synem Igorem. Zostają w swoim rodzinnym mieście - Wałbrzychu. Igor zaczął właśnie edukację w pierwszej klasie podstawowej. Ma tam mnóstwo znajomych, rodzinę. Kornelia ma świetna pracę, dlatego odwrócenie ich życia do góry nogami nie jest najlepszym pomysłem. Na szczęście żyjemy w dobie internetu, więc kilka miesięcy rozłąki nie będzie aż tak bolesne. Mam taką nadzieję. Jak wrócę, odkujemy to sobie hucznym góralskim weselem.
Kiedy jest zaplanowane?
- 29 i 30 czerwca, czyli dokładnie za rok. Wtedy powiem mojej Kornelii sakramentalne "tak".