– Jesteśmy w fazie europejskiego przebudzenia. Wybory we Francji wpisują się w tę tendencję. Wiele osób uważało, że to były najważniejsze tegoroczne wybory, ponieważ w największym stopniu będą określały panujący nastrój. Po wyborach w Austrii i Holandii mamy kolejny dowód na to, że rośnie liczba osób, którym nie jest obojętne, co będzie z Unią Europejską – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Marek Prawda, dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie.
Przed wyborami we Francji eksperci oceniali, że wyniki albo odwrócą trend populizmu narodowościowego, albo go pogłębią. Zwycięstwo Marine Le Pen mogłoby zagrozić stabilności w Europie i rozbudzić tendencje separatystyczne we Wspólnocie. W wyborach prezydenckich we Francji zdecydowanie zwyciężył jednak kandydat centrowej partii Emmanuel Macron. W połączeniu z wynikami wyborów w Austrii (zwycięstwo Alexandra Van der Bellena) oraz w Holandii (zwycięstwo centroprawicowej Partii Ludowej) wskazuje to na zahamowanie populistycznych trendów.
– Moim zdaniem to reakcja na szok, w jakim Europa znalazła się po referendum w Wielkiej Brytanii, wyborach w Stanach Zjednoczonych i po toczącej się debacie, która podawała w wątpliwość dotychczasową rolę UE czy demokracji liberalnej. Ubiegłoroczne zdarzenia stanowiły wzmocnienie dla ruchów populistycznych i antyeuropejskich. Powoli zaczyna się jednak zaznaczać tendencja obronna. Coraz więcej osób uważa, że warto zachować dorobek europejski, ponieważ zapewnia nie tylko pokój i wolny handel, lecz także perspektywy na przyszłość – ocenia Prawda.
Jeszcze na początku tego roku według Banku Światowego indeks niepewności znajdował na najwyższym poziomie od 1997 roku, czyli od początku publikacji wskaźnika. W dotychczasowych tegorocznych wyborach w Unii wygrywali jednak ci, którzy gwarantowali stabilność w Europie. Zdaniem dyrektora Przedstawicielstwa KE w Polsce to znak, że wyborcy zdają sobie sprawę z tego, jak wiele zawdzięczają UE.
– Drugi sygnał to gotowość Francji i Niemiec do zwarcia szeregów i poprowadzenia procesu odnowy europejskiej. Wiemy, że UE wymaga reform, przez długi czas nie było konsensusu reformatorskiego między Francją a Niemcami. Dziś oczekiwałbym dużej gotowości z obu stron, żeby taką wspólną płaszczyznę znaleźć. Po wyborach w Niemczech może nastąpić przyspieszenie integracji europejskiej i debaty o tym, w którą stronę Unia może pójść. Francja i Niemcy będą odgrywać tu znaczącą rolę. Bez porozumienia obu tych krajów w Europie nie stanie się nic ważnego – wskazuje Marek Prawda.
Jak przekonuje, Francja i Niemcy muszą być wspierane przez inne kraje członkowskie, co pozwoli na wypracowanie konsensusu.
– Powinniśmy dostrzec u prezydenta elekta próbę dokonania syntezy podejścia liberalnego i socjalnego. Z jednej strony przygotował społeczeństwo na nieuchronne reformy, zmniejszenie wydatków na sektor publiczny czy reformę rynku pracy. Z drugiej strony zachowuje wiarygodność jako wyraziciel socjalnych aspiracji społeczeństwa. To historyczna próba dokonania syntezy tych dwóch podejść. To ważne dla wszystkich sąsiadów Francji i Niemiec w UE, aby pozostać w głównym trzonie współpracy europejskiej i mieć wpływ na to, jak w szczegółach ten projekt będzie się rozwijał – ocenia Marek Prawda.