– W czasach niepewnych ekonomicznie ludzie od zawsze szukali nowych form inwestycji, które mogłyby im dać względne poczucie bezpieczeństwa inwestycyjnego. Jedną z takich form od dawna jest sztuka. Ludzie inwestują w malarstwo, w rzeźby, a na przełomie ostatnich 40 lat nową formą inwestycji w sztukę stały się kolekcje wina, whisky lub największych cymeliów bibliofilskich: manuskryptów, inkunabułów, starodruków i białych kruków. A jeżeli te są niedostępne, bo pozamykane w zbiorach bibliotecznych albo w prywatnych kolekcjach, kolekcjonerzy zbierają ich faksymile – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Dorota Wójtowicz-Wielgopolan, rzecznik prasowy Domu Emisyjnego Manuscriptum.
Z badania KPMG „Rynek dóbr luksusowych w Polsce” wynika, że 35 proc. zamożnych i bogatych osób inwestuje lub planuje zainwestować w sztukę w przyszłości. Pojawiają się nowe firmy specjalizujące się w sprzedaży aukcyjnej dzieł sztuki. Dane portalu Artinfo wskazują, że w 2016 roku odbyło się 280 aukcji – najwięcej w historii. Wartość rynku aukcyjnego sięgnęła zaś 100 mln zł. Kupowane są przede wszystkim obrazy, rysunki i rzeźby. Coraz więcej Polaków, i to nie tylko tych bardzo zamożnych, inwestuje w bibliofilskie cymelia, a jeśli te nie są powszechnie dostępne – w ich faksymile.
– Faksymile to wierne, w zasadzie nie do odróżnienia, kopie tych bibliofilskich cymeliów. W starodruki, ale i ich księgi faksymilowe inwestują ludzie, którzy są kolekcjonerami kochającymi rzeczy piękne, literaturę, historię, ale również zawodowi gracze, czyli inwestorzy, którzy chcą zdywersyfikować swój portfel inwestycyjny. Wachlarz osób, które decydują się na tego rodzaju inwestycje, jest spory zależnie od rynku – ocenia Wójtowicz-Wielgopolan.
Ceny starodruków w Polsce przekraczają kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wartość ich w dużej mierze zależy od liczby dostępnych na rynku egzemplarzy. Ceny faksymilów tych starodruków uzależnione są od tego, jak bardzo skomplikowany był ich proces produkcji, np. czy papier został wyprodukowany według parametrów oryginalnego, czy został zamówiony w jakiejś starej europejskiej papierni jak Fedrigoni, oraz od tego, czy ich oprawa została uszlachetniona złotem i kamieniami jubilerskimi.
– Ceny ksiąg faksymilowych nie mogą być niskie. Ich wartość determinuje stopień zaawansowania pracy twórczej: introligatora, technologii poligraficznej, artystów plastyków, którzy własnoręcznie przemalowują iluminacje. Jednak w Polsce te ceny są nadal nieporównywalnie niskie w stosunku do cen na rynkach zagranicznych, gdzie faksymile znane są od lat 70. Wszystkie księgi faksymilowe są wydawane w ściśle limitowanych, niepowtarzalnych bibliofilskich nakładach, maksymalnie 200 egzemplarzach. Dostępność takiej faksymile na rynku może tylko się zmniejszyć, więc cena ta będzie stale rosła – tłumaczy Dorota Wójtowicz-Wielgopolan.
O wartości faksymile decyduje nie tylko zaawansowana technologia poligraficzna, dbałość wykonania i limitowany nakład, lecz także cenne materiały, które wykorzystywane są przy ich produkcji. Faksymile powstają na specjalnym papierze imitującym ten oryginalny sprzed wieków, stosowane są złocenia poszczególnych iluminacji czy inicjałów. Często oprawy wykonywane są w nielicznych już na świecie introligatorniach stosujących tradycyjne metody introligatorskie lub pokrywane są 24-karatowym złotem, kamieniami jubilerskimi czy ozdabiane mosiężnymi okuciami, które kiedyś miały za zadanie chronić księgi przez zniszczeniem, a dziś są ich nieodłącznym elementem dekoracyjnym. Przykładem tak oprawionej faksymile na polskim rynku jest faksymile manuskryptu Mikołaja Kopernika „De Revolutionibus”, którego powstało tylko 99 egzemplarzy.
– Oprawę tej luksusowej faksymile uszlachetniono menniczo 24-karatowym złotem, metodami jubilerskimi zamocowano 320 kamieni, a do tego dodano jeden z najstarszych na świecie meteorytów, który spadł na ziemię w 1906 roku, a datuje się go na ponad 4,5 mld lat. Taka faksymile autografu Mikołaja Kopernika jest nie tylko cenna ze względu na zawartość, bo wiernie odwzorowuje każdy znak czasu odbity na oryginale, lecz także dlatego, że dodana do niej została iście królewska oprawa. W ten sposób powstała księga biżuteryjna – wskazuje Dorota Wójtowicz-Wielgopolan.
Ceny ksiąg faksymilowych na świecie zaczynają się od kilku tysięcy dolarów, najczęściej jednak oscylują wokół kilkunastu tysięcy. W przypadku wyjątkowo limitowanych i cennie oprawionych egzemplarzy ich wartość sięga nawet kilkudziesięciu tysięcy dolarów, ale w Polsce nadal jeszcze zdecydowanie mniej. Inwestycje w faksymile mogą jednak szybko się zwrócić.
– Przykładem cennej faksymile na rynku polskim może być faksymile Biblii Gutenberga (oryginał znajduje się w zbiorach Diecezji Pelplińskiej), która dziś jest dostępna w cenie 58 tys. złotych. Nakład, jaki pozostał (z pierwotnego 198 egzemplarzy), to tylko 48 ksiąg (z czego w Polsce tylko 24 egzemplarze), dlatego wartość każdej z nich na przestrzeni najbliższych pięciu lat może tylko wzrosnąć. Nawet do 300 proc. – przekonuje Wójtowicz-Wielgopolan.
Polski rynek tego typu inwestycji jest młody. Dopiero w ostatnich latach powstały firmy dysponujące zaawansowaną technologią poligraficzną, które są w stanie wykonać księgę faksymilową. Niezbędne są też specjalne skanery do starodruków, które umożliwiają wykonanie skanu stron bez konieczności pełnego otwarcia księgi (co istotne zwłaszcza przy starych księgach). Faksymile odwzorowują wszystkie szczegóły oryginału, nawet te mało estetyczne, jak plamy, dziury czy naderwane kartki.
– Historia pokazuje, że kiedy kończy się limitowany nakład księgi faksymilowej na rynku pierwotnym, możliwość jego zakupienia istnieje tylko w renomowanych antykwariatach w Nowym Jorku, Barcelonie, Wiedniu albo tu w Warszawie, w Antykwariacie Polskim – mówi przedstawicielka Domu Emisyjnego Manuscriptum.
Rynek inwestycji bibliofilskich w Polsce stopniowo rośnie – jest jeszcze jednak zbyt młody, by móc oszacować jego wartość. Jak jednak pokazuje doświadczenie z krajów Europy Zachodniej, gdzie rynek jest znacznie bardziej rozwinięty, potencjał jest bardzo duży.
– Dla przykładu tylko we Włoszech na rynku pierwotnym udało się wygenerować w 2016 roku prawie 20 mln euro obrotu. W Niemczech wartość rynku pierwotnego osiągnęła kwotę 60–80 mln – podkreśla Dorota Wójtowicz-Wielgopolan.