– Parlament Europejski ogromną większością głosów przyjął rozwiązania, które zaproponowaliśmy. Teraz negocjujemy z Radą Unii Europejskiej, te negocjacje są bardzo trudne. Przedstawiciele ministerstw państw członkowskich nie bronią konsumentów ze swoich krajów, to samo dotyczy przedstawiciela z Polski. Blokują rozwiązania znoszące geoblokowanie, które zapewniłyby równy dostęp do towarów i usług z terenu całej UE. To bardzo ważne dla rozwoju jednolitego rynku – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes europosłanka Róża Thun z Komisji ds. Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów (IMCO).
Geoblokowanie to praktyka handlowa, która polega na ograniczaniu dostępu do usług, towarów i treści online ze względu na to, w jakim kraju znajduje się konsument. Zjawisko to przybiera różne formy. Sprzedawcy najczęściej po prostu odmawiają dostarczenia zakupów dokonanych w zagranicznym e-sklepie albo nie przyjmują kart płatniczych, które zostały wydane w innym kraju. Częstą praktyką jest też przekierowywanie klienta na lokalną stronę, z inną ofertą produktową i – co istotne – również cenową. Geoblokowanie może też dotyczyć treści cyfrowych.
– Geoblokowanie na europejskim rynku to dyskryminacja klienta ze względu na jego kraj zamieszkania czy narodowość. Niektóre sklepy i przedsiębiorcy nie sprzedają, nie dostarczają i nie przyjmują środków płatności od klientów z innych krajów. To jest dyskryminacja i ją właśnie znosimy – podsumowuje Róża Thun.
Przedsiębiorcy, którzy wprowadzają geoblokadę dla zagranicznych klientów, zwykle obawiają się wysokich kosztów wysyłki towarów, odmiennych procedur i stawek VAT w poszczególnych krajach Wspólnoty. W części z nich wciąż obowiązują różne przepisy konsumenckie. Dla przedsiębiorstw – zwłaszcza małych i średnich – są to znaczące bariery w obsłudze zagranicznych rynków.
– Są branże, które chętnie blokują klientów z innych krajów, aby regulować ceny. E-sklepy oferują droższe lub tańsze produkty w poszczególnych państwach. Na każdym rynku obowiązują inne ceny, a sprzedawcy nie chcą, żeby klient mógł dokonywać wyboru, jak w realnym świecie – mówi europosłanka Róża Thun.
Według raportu, który pół roku temu przedstawiła Polityka Insight, geoblokowanie w różnych formach stosuje od 28 do nawet 63 proc. europejskich e-sklepów, które oferują swoje towary i usługi mieszkańcom Wspólnoty. Prawie połowa (48 proc.) konsumentów z Polski spotkała się z odmową dostarczenia zakupów zrobionych w zagranicznym e-sklepie, a co piąty nie mógł zapłacić za zakupy polską kartą płatniczą.
Geoblokowanie najczęściej dotyka obywateli „nowej trzynastki”, czyli państw które weszły do UE po 2004 roku. Z drugiej strony to handlowcy z tych 13 państw najczęściej blokują zagranicznych klientów. W Polsce stosuje tę praktykę 88–89 proc. sprzedawców.
Przedstawiciele Komisji ds. Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów podkreślają, że geoblokowanie ogranicza przedsiębiorczość, narusza prawa konsumentów i przeczy idei jednolitego rynku. Dlatego od ponad roku na unijnym forum toczą się prace legislacyjne, które mają doprowadzić do zakazania tej praktyki. W maju 2016 roku Komisja Europejska przedłożyła projekt rozporządzenia, które dotyczy geoblokowania i zakazuje sprzedawcom ograniczania oferty dla klientów z innych państw.
Pod koniec kwietnia br. europosłowie IMCO przegłosowali poprawki do propozycji tych przepisów. Mają one zostać ostatecznie przyjęte jeszcze w tym roku (prawdopodobnie na jesiennej sesji plenarnej PE).
– Będziemy negocjować dalej, mam nadzieję że doprowadzimy do rozwiązania, w którym klient będzie mógł kupować produkty i usługi tam, gdzie zechce. Będzie miał ogromny wybór, a przedsiębiorcy nie będą bali się sprzedawać za granicę. Zastosowaliśmy ułatwienia, dzięki którym sprzedawca będzie mógł handlować na podstawie prawa swojego kraju, bez znajomości wszystkich zagranicznych regulacji – mówi Róża Thun.
Kiedy przepisy dotyczące geoblokowania wejdą w życie, każdy europejski konsument będzie mógł robić zakupy w zagranicznych e-sklepach, niezależnie od miejsca pobytu i zamieszkania. Po trzech latach Komisja Europejska ma dokonać przeglądu unijnego rynku i sprawdzić, jak przyjęły się nowe regulacje. KE sprawdzi też, czy można je rozszerzyć w pięciu innych sektorach: audiowizualnym, zdrowotnym, transportowym, finansowym i telekomunikacyjnym (te branże zostaną objęte odrębnymi przepisami).