reklama

Stylowy mężczyzna powinien mieć przynajmniej jedną porządną parę butów na formalne okazje i drugą na mniej oficjalne

Opublikowano:
Autor:

Stylowy mężczyzna powinien mieć przynajmniej jedną porządną parę butów na formalne okazje i drugą na mniej oficjalne - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaW zestawach formalnych najbardziej pożądana jest czerń i klasyczny wzór. Wszelkie aplikacje, zadarte noski, dodatkowe rozcięcia czy zabawa formą sprawiają, że buty stają się mniej eleganckie i mogą się przeterminować wraz z przemijającą modą. W stylizacjach dziennych można natomiast postawić na kolor koniakowy, wiśniowy czy zielony. W tym sezonie modne są także buty typu brogs. Są one na tyle uniwersalne, że pasują zarówno do garnituru, jak i do dżinsów.

Najbardziej eleganckie buty to czarne oxfordy, które swoje korzenie mają aż w XVIII-wiecznej Szkocji. Popularne stały się natomiast na początku XIX wieku na Uniwersytecie Oksfordzkim, od którego wzięły swoją nazwę.

Trzymając się takich klasycznych zasad elegancji, czarne buty są tymi najbardziej formalnymi. Istnieje też taka zasada, że po godzinie osiemnastej zakładamy wyłącznie buty w tym kolorze. W przypadku smokingu zakładamy lakierki bądź właśnie czarne buty bez dodatkowych zdobień – mówi agencji Newseria Lifestyle Michał Prugar-Ketling, współwłaściciel marki Pitti Style.

W stylizacjach dziennych można pozwolić sobie na nieco więcej ekstrawagancji.

– Na przykład do garnituru granatowego można wybrać buty koloru brązowego lub koniakowego. Jeśli ktoś może pozwolić sobie na odejście od takich klasycznych standardów i reguł, czyli jest takim współczesnym dandysem, to może założyć buty w kolorze wiśniowym lub w kolorze zielonym. To już jest kwestia odpowiedniego dobrania dodatków i całej reszty. Niemniej jednak, gdy możemy sobie pozwolić, to faktycznie zaszalejmy trochę, zakładając buty niekoniecznie czarne – podkreśla Michał Prugar-Ketling.

Z brytyjskiej etykiety ubioru wywodzi się zasada no „brown in town”. Wynika to stąd, że mężczyźni pracujący w londyńskim centrum handlu międzynarodowego i usług bankowych do pracy ubierali się tylko w czerń, granat i szarości, czyli ciemne, stonowane kolory. Brąz był zarezerwowany dla strojów casualowych. Był to także kolor, w który ubierano się podczas wyjazdów na wieś czy na polowania. W różnych odcieniach brązu noszono na wsi zarówno tweedowe czy filcowe garnitury, jak i kapelusze czy obuwie.

– Zasada „no brown in town” właściwie istnieje od wieków i tak naprawdę trzymają się jej ludzie, którzy muszą przestrzegać takiej etykiety ubioru i takiego klasycznego dress code’u. Coraz rzadziej spotykamy też brązowe zamszowe buty na salonach – mówi Michał Prugar-Ketling.

W tym sezonie do mody wracają również buty typu brogs.

– Są to buty z nakładanymi kawałkami skóry, z dodatkowymi przeszyciami. Co ciekawe, wzięły się one od rolników na Wyspach Brytyjskich, którzy nosili takie buty, ponieważ nie mieli kaloszy, a te dodatkowe warstwy chroniły ich przed chłonięciem wilgoci, a dziurki pozwalały z kolei na to, żeby buty szybciej schły. Natomiast dzisiaj ma to wyłącznie walory estetyczne. Fred Astaire wprowadził te buty na salony i dzisiaj one stanowią taki właściwie uniwersalny element męskiej garderoby, który doskonale sprawdza się i przy dżinsach, i przy garniturach – tłumaczy Michał Prugar-Ketling.

Przy zakupie butów trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na ich jakość, klasyczny wzór i sprawdzoną markę.

Odpowiednio dobrane buty to swego rodzaju inwestycja. Od dawna wiadomo, że zarówno kobiety, jak i partnerzy biznesowi w stroju mężczyzny bardzo często zwracają uwagę na buty i poziom ich zadbania. Warto więc zainwestować w nie nieco więcej, zwrócić uwagę na to, czy są one szyte, czy są klejone, czy ich wnętrze jest wykonane z naturalnej skóry, najlepiej cielęcej, czy podeszwa jest wysokiej jakości – mówi Michał Prugar-Ketling.

Warto również pamiętać o prawidłowym sposobie przechowywania obuwia. 30 minut po noszeniu buty powinny być włożone w prawidła z drzewa cedrowego.

Jeśli miałbym zasugerować idealne buty na jesień i zimę, które łączą w sobie kompromis między elegancją, komfortem, wygodą a praktycznością, to postawiłbym na klasyczne sztyblety za kostkę – najlepiej z czarnej skóry gładkiej bądź przypominającej nieco skórkę pomarańczy. Najlepiej, żeby to były buty już podbite, z zelówką na przodzie, ponieważ nasz klimat oraz sól na ulicach zimą potrafi bardzo skrócić żywotność takiego obuwia – dodaje Michał Prugar-Ketling.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE