Instytut Pamięci Narodowej przedstawił w tym tygodniu ekspertyzę potwierdzającą współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Według biegłych krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych zobowiązanie podjęcia współpracy oraz pokwitowania odbioru pieniędzy zostały spisane przez byłego prezydenta. Alicja Resich-Modlińska działania IPN określa jako niszczenie legendy jaką przez lata był Lech Wałęsa.
– Absolutnie uważam, że te badania są chybione, niepotrzebne, niedobre dla Polski, nie wiem, po co to się dzieje, ja jestem wielbicielką Lecha Wałęsy – mówi prezenterka.
Podobnego zdania jest Mariola Bojarska-Ferenc. Prezenterka twierdzi, że w jej sercu Lech Wałęsa na zawsze pozostanie człowiekiem, dzięki któremu dziś Polacy mogą się cieszyć wolnością. Jej zdaniem były przywódca Solidarności otworzył drzwi do wolności nie tylko własnej ojczyźnie, lecz także wielu innym komunistycznym krajom.
– Z przykrością obserwuję te wszystkie doniesienia i gnębienie tego już bardzo dojrzałego, schorowanego człowieka, który powinien tę drugą część życia przeżywać w spokoju, bo ten spokój mu się należy – mówi Mariola Bojarska-Ferenc.
Prezenterka twierdzi, że podobnie jak większość Polaków, jest oburzona próbą zniszczenia Lecha Wałęsy przez przeciwników politycznych. Katarzyna Kolenda-Zaleska uważa natomiast, że opluwanie Lecha Wałęsy przez ekipę rządzącą i jej stronników jest haniebne. Dziennikarka podkreśla, że dla niej były prezydent zawsze pozostanie polskim bohaterem.
– To, co zrobił w latach 80., ile siły i nadziei nam dał w czasie stanu wojennego, nie dał się złamać, to, jeśli nawet kiedyś popełnił błąd, trudno, wszyscy jesteśmy ludźmi i nikt z nas nie wie, jak zachowałby się w tamtych czasach – mówi Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Dokumenty analizowane przez Instytutu Ekspertyz Sądowych zostały znalezione na początku 2016 roku w domu gen. Czesława Kiszczaka. Lech Wałęsa stwierdził wówczas, że zostały one sfałszowane, a on nigdy nie współpracował z SB.