– Jednym z najważniejszych problemów, który hamuje rozwój systemu gospodarki elektroodpadami, jest brak równowagi pomiędzy celami ekonomicznymi a ekologicznymi. W ostatnich latach nakłady na realizację ustawowych obowiązków wprowadzających sprzęt elektryczny i elektroniczny spadły o około 40 proc., natomiast masa zużytego sprzętu, który został zebrany w tym samym czasie, wzrosła o około 600 proc. To pokazuje, że rynek stał się mocno konkurencyjny, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że cele ekologiczne i określone standardy mogą nie być realizowane – ocenia Tomasz Styś, ekspert Instytutu Sobieskiego, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes, przeprowadzoną podczas debaty zorganizowanej przez Instytut Jagielloński i HASHRynekOpinii.
Szacunkowo w Polsce tylko około 30–40 proc. zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE) jest poddawane recyklingowi. Reszta trafia na złomowiska bądź jest przetwarzana nielegalnie w szarej strefie. Jak pokazują badania, większość sprzętu, który jest wprowadzany na polski rynek przez internet, pochodzi spoza kraju. Duża jego część nie jest przetwarzana zgodnie ze standardami i trafia do kosza na śmieci. Potwierdzają to badania „morfologii odpadów”, czyli tego, co trafia na instalację przetwarzania odpadów komunalnych.
– Zauważalny jest również brak synergii pomiędzy systemem gospodarki zużytym sprzętem elektrycznym a elektronicznym oraz systemem gospodarowania odpadami komunalnymi. W obu systemach ok. 95 proc. odpadów wytwarzanych jest przez gospodarstwa domowe. Warto, aby oba te systemy „widziały się” nawzajem – uważa Tomasz Styś.
Robert Wawrzonek, członek rady nadzorczej Związku Pracodawców Elektro-Odzysk, zauważa, że konsumenci mają obecnie szereg możliwości pozbycia się zużytego sprzętu. Mogą oddać go do punktów zbiórki selektywnej prowadzonych przez gminy i zakłady przetwarzania elektrośmieci. Od początku ubiegłego roku wszyscy sprzedawcy detaliczni są zobowiązani do nieodpłatnego przyjęcia elektroodpadów, nawet jeżeli konsument nie dokonuje w danym sklepie zakupów. Z kolei sprzedawca, który dostarcza do domu klienta nowy sprzęt elektryczny lub elektroniczny, musi zabrać stary, nie naliczając za to dodatkowej opłaty. Klient, który kupuje AGD lub elektronikę, może się domagać zabrania starego sprzętu, niezależnie od tego, czy dokonał zakupów w sklepie stacjonarnym czy internetowym.
– To bardzo wygodna możliwość pozbycia się zużytego sprzętu, zwłaszcza wielkogabarytowego. Najczęściej właśnie taki sprzęt kupujemy na wymianę, a stary zalega gdzieś w domu i konsumenci chętnie się go pozbywają przy dostawie nowego – mówi Robert Wawrzonek.
Nowe możliwości zagospodarowania zużytego sprzętu stworzyło konsumentom prawo, które weszło w życie w styczniu 2016 roku. Zmiany w przepisach wymusiła unijna dyrektywa WEEE, zgodnie z którą do 2021 roku Polska musi osiągnąć 65-proc. poziom zbiórki zużytego sprzętu. W przeciwnym razie przewidziane są kary finansowe. Zgodnie z nowymi regulacjami producenci i dystrybutorzy, którzy wprowadzają na rynek sprzęt elektryczny i elektroniczny, muszą zadbać o jego późniejszą zbiórkę i prawidłowe przetworzenie.
– Nowa ustawa ma szansę uszczelnić system gospodarowania elektroodpadami. Natomiast z jednoznaczną oceną jej skuteczności musimy poczekać do czasu, aż wszystkie zapisy tej ustawy wejdą w życie, co będzie miało miejsce w 2018 roku – mówi Robert Wawrzonek.
W przyszłym roku zaczną obowiązywać kolejne zapisy ustawy o gospodarowaniu elektroodpadami. Zużyty sprzęt – ze względu na sposób i koszt jego przetworzenia – będzie podzielony na sześć kategorii, a zakłady zajmujące się jego przetwarzaniem będą poddawane regularnym kontrolom przez zewnętrznych audytorów, co pozwoli ocenić jakość ich pracy i zapobiegnie oszustwom.
Tomasz Styś z Instytutu Sobieskiego podkreśla, że osiągnięcie wymaganych przez UE poziomów zbiórki i odzysku będzie największym wyzwaniem dla polskiego systemu gospodarki zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym.
– Trzeba mieć świadomość, że już od 2021 roku masa zebranego sprzętu elektrycznego i elektronicznego per capita powinna wzrosnąć z obecnych 5 kg do około 11 kg. Będzie to dla branży ogromny wysiłek organizacyjny – zaznacza Tomasz Styś. – Druga kwestia to projekt gospodarki o obiegu zamkniętym i wszystkie wyzwania z nim związane.
Dużym problemem jest również fakt, że system gospodarowania elektroodpadami nie nadąża za rewolucją technologiczną.